Turysta zwiedzający południwo-wschodnie Roztocze niejednokrotnie natrafi na szlak architektury drewnianej. Szlak ten zaprowadzi go do ukrytych między pagórkami i lasami wsi, w których podziwiać można zabytkowe (nawet XVIII-wieczne) drewniane cerkwie.
Nieco historii…
Cerkwie w tych stronach to pamiątka nieistniejącej już dziś wielokulturowości całej południowo-wschodniej Polski – od Sądecczyzny po Zamojszczyznę. Na ziemiach tych od wieków zamieszkiwała obok siebie ludność różnych wyznań i kultur. Katolicy, Grekokatolicy, Prawosławni, Żydzi… Łemkowie, Polacy, Bojkowie, Ukraińcy… Wojny światowe i to, co zaraz po ich zakończeniu na południowo-wschodnich kresach miało miejsce na zawsze zniszczyło tę różnorodność wyznań, kultur i narodów. Przyczyny tej tragedii są dosyć złożone i sięgają jeszcze czasów przedrozbiorowych, kiedy to przyjęta w Brześciu Unia między kościołami wschodnim i zachodnim, zamiast pojednać wiernych obu obrządków, doprowadziła do jeszcze głębszych różnic i podziałów. Później było już tylko gorzej. W czasie zaborów kościół unicki represjonowano, a jedynym słusznym obrządkiem było prawosławie pod moskiewskim patriarchatem. Po zaborach na polskich ziemiach sytuacja się odwróciła. Otóż Młoda Polska postanowiła rozprawić się z moskalami – represje spadły na cerkiew prawosławną, szczególnie dotkliwe zaś na Wołyniu i Roztoczu. Przymusowa polonizacja, zamykanie cerkwi, a w 1938r. masowe rozbieranie prawosławnych świątyń – na Chełmszczyźnie i Lubelszczyźnie zburzono aż 127 cerkwi! Taka postawa państwa wobec mniejszości ruskiej szybko rozbudziła drzemiące konflikty, a dla ukraińskich nacjonalistów stała się pretekstem do zaostrzenia swoich działań na pograniczu.W czasie II wojny światowej sytuacja znów się odmieniła – oto z Wołynia i wschodniego Roztocza uciekają na zachód Polacy. Pozostawieni bez opieki w ogarniętym wojną kraju nie byli w stanie obronić się przed rozwścieczonymi i żądnymi polskiej krwi bandami UPA. W 1944 potęga hitlerowska chyliła się już ku upadkowi, wojna się kończyła, jednak nie tu. Nie na naszych kresach. Liczne akcje militarne band UPA, z którymi Wojsko Ochrony Pogranicza po prostu sobie nie radziło, spowodowały, że ludowy rząd polski zaczął szukać rozwiązania, które raz i na zawsze zakończyłoby wszelkie konflikty na południowo-wschodnim pograniczu. W latach 1944-48 wysiedlono bądź przesiedlono praktycznie wszystkich niepolskich mieszkańców tych ziem. Ukraińców przesiedlano do ZSRR, Łemków z Beskidu Niskiego na polskie ziemie odzyskane. Traktowanie osób przesiedlanych pozostawiało wiele do życzenia. Przepadał ich majątek, rozdzielane były rodziny. Wiele osób znów straciło życie. Do wysiedlonych wsi wprowadzano ludność polską, a jeśli nie było chętnych – całe wsie rozbierano. Dotyczyło to również cerkwi. Do 1956r. zniszczono 300 cerkwi w Karpatach i przedgórzu karpackim. Te które pozostały tylko w niewielkim procencie służyły katolikom. Większość stała nieużytkowana niszczejąc, inne pełniły funkcję magazynów powstających w okolicy PGR-ów, albo też robiły za obory dla wypasanego w opuszczonych dolinach bydła. Dopiero po wielu latach część świątyń przejął kościół rzymskokatolicki. Inne jako wyjątkowo cenne ze względów historycznych stanowią filie muzeów, a wiele, bardzo wiele stoi pustych, nieużywanych od lat i popadających w coraz straszniejszą ruinę…
Stan obecny
Jest jednak na roztoczańskiej i podkarpackiej wsi pewne zjawisko, które dziś boli najbardziej. To ignorancja, niedbalstwo, niewiedza i celowe zapomnienie. Wsie roztoczańskie na przestrzeni lat rozrosły się zmuszając parafie do budowy nowych większych kościołów, albo odwrotnie – wyludniły się powodując z kolei zamykanie filialnych kościołów i kaplic. W obu przypadkach Domy Boże zostały pozbawione wyposażenia, zamknięte i ostatecznie porzucone. Wierni modlą się teraz w większych murowanych świątyniach, a opuszczone dawne cerkwie nie są im już potrzebne. Bo stare, bo niewygodne i wreszcie – bo ukraińskie. Turysta wędrujący szlakiem architektury drewnianej zobaczy zatem zrujnowane cerkwie, z dachami pełnymi dziur, chylącymi się ścianami i pozbawionymi wszystkiego co stanowiło jakąkolwiek wartość. Zobaczy martwe skorupy. Jednak Roztocze to nie Bieszczady. Tu przecież są wsie pełne ludzi. Na sąsiednich działkach stoją domy, są gospodarstwa…
Nowe Brusno. Dawna cerkiew greckokatolicka p.w. Św. Paraskewy z 1713r. Jest nieużytkowana, podobno w trakcie odbudowy. Stan świątyni jest bardzo zły, konstrukcja podparta drągami, dziurawy dach i ściany, wnętrze puste…
wnętrze – pusta ruina
Jak już napisałem wcześniej w wielu wsiach wybudowano nowe murowane kościoły, pozostawiając dawne świątynie własnemu losowi. W innych wsiach świątynie porzucono, a wierni muszą dojeżdżać na modlitwę do sąsiednich wiosek lub miasteczek. Czy tak musi być? Czy parafie budując nowe świątynie stare muszą porzucać w zapomnienie i zniszczenie? Czy służby konserwatorskie nie widzą tragedii tych pięknych zabytków? Czy lokalne władze nie dostrzegają ich wartości i znaczenia dla regionu? Przecież wspominany już dwukrotnie szlak architektury drewnianej nie będzie miał sensu istnienia jeśli zabraknie tych obiektów. Czy nikt nie dostrzega, że dobra promocja szlaku i jego zabytków to doskonały ściągający w te strony turystów oraz ich pieniądze. Czy lokalni politycy tego nie rozumieją? Niech wezmą do ręki pierwszy lepszy przewodnik turystyczny po Roztoczu i Podkarpaciu. Wielkie Oczy. Mimo wielu zabytków – jednym z najczęściej wspominanych w przewodnikach jest stara cerkiew o wyjątkowych ścianach – z muru pruskiego – dziś w ruinie. Wola Wielka, Nowe Brusno – dawne drewniane cerkwie z XVII wieku – w ruinie. Kto by przyjechał do Woli czy Brusna gdyby nie te cerkwie?
Wielkie Oczy. Dawna cerkiew greckokatolicka p.w. Św. Mikołaja Cudotwórcy z 1925r. Po 1947r. nie była już użytkowana, pełniła rolę magazynu i popadała w ruinę. Dziś konstrukcja grozi zawaleniem, teren ogrodzono. Cerkiew w Wielkich Oczach, mimo że do najstarszych nie należy, jest jednak wyjątkowa. Jako jedyną w południowo-wschodniej Polsce zbudowano ją wykorzystując mur pruski. Jest też cerkiew w Wielkich Oczach oprócz dawnej synagogi i XVII-wiecznego zespołu klasztornego pamiątką dawnego kresowego miasteczka, w którym splatały się ze sobą różne kultury i wyznania…
Wielkie Oczy. Dawna cerkiew greckokatolicka p.w. Św. Mikołaja Cudotwórcy z 1925r. Po 1947r. nie była już użytkowana, pełniła rolę magazynu i popadała w ruinę. Dziś konstrukcja grozi zawaleniem, teren ogrodzono. Cerkiew w Wielkich Oczach, mimo że do najstarszych nie należy, jest jednak wyjątkowa. Jako jedyną w południowo-wschodniej Polsce zbudowano ją wykorzystując mur pruski. Jest też cerkiew w Wielkich Oczach oprócz dawnej synagogi i XVII-wiecznego zespołu klasztornego pamiątką dawnego kresowego miasteczka, w którym splatały się ze sobą różne kultury i wyznania…
Są oczywiście wyjątki. W Radrużu, Gorajcu i Łukawcu cerkwie odnowiono i udostępnia się je do zwiedzania. Obiekty są zadbane, jednak to wciąż tylko skorupy. Dlaczego po remoncie nie przywraca się obiektu do kultu, nie tworzy kościoła filialnego? Przecież wszyscy wiemy jak szybko popada w ruinę dom, w którym nikt nie mieszka…
Dawna cerkiew greckokatolicka p.w. św. Dymitra Męczennika z 1701r. w Łukawcu to bardzo ważny zabytek Podkarpacia. Jako jedna z nielicznych wprost nawiązuje do archaicznego wschodniego budownictwa sakralnego. Po 1947r. cerkiew stała nieużytkowana, a w latach 60. zrobiono z niej magazyn, w latach 80. częściowo strawił ją pożar… Zupełnie zrujnowaną odbudowano w latach 90. Szkoda, że nie ma w świątyni już wiernych. Wnętrze zabytku jest puste. Może czeka na lepsze czasy?
Dawna cerkiew greckokatolicka p.w. św. Dymitra Męczennika z 1701r. w Łukawcu to bardzo ważny zabytek Podkarpacia. Jako jedna z nielicznych wprost nawiązuje do archaicznego wschodniego budownictwa sakralnego. Po 1947r. cerkiew stała nieużytkowana, a w latach 60. zrobiono z niej magazyn, w latach 80. częściowo strawił ją pożar… Zupełnie zrujnowaną odbudowano w latach 90. Szkoda, że nie ma w świątyni już wiernych. Wnętrze zabytku jest puste. Może czeka na lepsze czasy?
A po sąsiedzku inaczej…
Na sąsiadującej z Roztoczem Grzędzie Sokalskiej (część Wyżyny Wołyńskiej) odnajdziemy miejsca gdzie nowe nie kłóci się ze starym, odnajdziemy też wsie „na końcu świata”, w których w ostatnich latach cerkwie uprzątnięto, częściowo wyremontowano i przywrócono do kultu.
17 km na wschód od Tomaszowa Lubelskiego leży Jarczów – duża gminna wieś. Ozdobą wsi jest dawna ukraińska drewniana cerkiew. Przemianowana na kościół jeszcze w latach 20. Dosłownie naprzeciwko starej cerkwi wybudowano nowy duży kościół murowany, jednak stary zabytkowy kościółek nie niszczeje. Wraz z pięknie urządzonym terenem przykościelnym jest dumą i ozdobą Jarczowa.
Jarczów. Drewniana cerkiew z początku XVII wieku (ok. 1720r.). Początkowo była to cerkiew unicka, a od ok.1870r. prawosławna. W 1921r. cerkiew zamieniono na kościół rzymskokatolicki. Dziś wybudowano obok nową większą świątynię murowaną, a dawna cerkiew jest zadbaną i cenioną atrakcją turystyczną Jarczowa.
Jarczów. Drewniana cerkiew z początku XVII wieku (ok. 1720r.). Początkowo była to cerkiew unicka, a od ok.1870r. prawosławna. W 1921r. cerkiew zamieniono na kościół rzymskokatolicki. Dziś wybudowano obok nową większą świątynię murowaną, a dawna cerkiew jest zadbaną i cenioną atrakcją turystyczną Jarczowa.
Dalej na wschód, bo aż 47 km za Tomaszowem, pod samą granicą państwową znajduje się Żniatyn. Mieści się tu parafia rzymskokatolicka pw.Świętego Michała Archanioła. Parafia obejmuje miejscowości Chłopiatyn, Dłużniów, Majdan PGR, Myców PGR, Wyżłów no i oczywiście Żniatyn.W czterech z wymienionych miejscowości znajdują się stare poukraińskie cerkwie. Przez lata służyły jako magazyny okolicznych PGR-ów niszczejąc. W 2006 roku część świątyń była w trakcie remontu, a na terenie wszystkich prowadzono prace porządkowe. Organizatorem prac był ówczesny proboszcz Żniatyna – ksiądz Józef Czaus. Pracą swoją, ale też swoich parafian uratował przed ruiną niejedną dawną cerkiew. W Chłopiatynie i Dłużniowie zorganizowano kościoły filialne, a w Wyżłowie i Mycowie – kaplice.
Ks. J.Czaus w trakcie prac porządkowych pod dawną cerkwią w Dłużniowie (2006r.)
Dawna cerkiew w Mycowie po uprzątnięciu terenu (2012r.)
Smutna jest sytuacja zabytkowych cerkwi Roztocza i Podkarpacia. W artykule tym zaledwie musnąłem temat pisząc o drewnianych świątyniach. Należy jeszcze wspomnieć o murowanych cerkwiach, których sytuacja jest równie zła, a może nawet gorsza. Nieraz w samych centrach podkarpackich miasteczek stoją całkowite ruiny, zarośnięte, już prawie niewidoczne z drogi, zapomniane. Wymagające kompletnego remontu lub nawet odbudowy, której być może nigdy się nie doczekają. I nawet nie prowadzi do nich żaden szlak, no bo co to byłby za szlak? Architektury ruskiej, ukraińskiej, cerkiewnej? A może po prostu szlak architektury sakralnej, wiodący od wsi do wsi, od miasteczka do miasteczka i od kościoła do cerkwi…
Płazów, 2006r.
Płazów, 2006r.
Lato 2012r.
Artykuł został opublikowany w periodyku „Mazowsze – zeszyty krajoznawcze” wydawanym przez Oddział Międzyuczelniany PTTK w Warszawie.