Ruś Szlachtowska czyli ślady osadnictwa ruskiego w dolinie Grajcarka i Białej Wody w Pieninach
Ruś Szlachtowską tworzyły 4 wsie: Szlachtowa, Czarna Woda, Jaworki oraz Biała Woda. Osady te powstały na przełomie XV i XVI wieku i od początku osiedlała się w nich ludność wołosko-ruska przybywająca na ziemie Królestwa Polskiego ze wschodu i południa. Ludność ta zasiedliła prawie niezamieszkane wcześniej doliny potoku Grajcarek i jego dopływów. Tereny te były jednak oddalone od „właściwej” Łemkowszczyzny zwartym masywem gór i terenów zamieszkanych przez ludność polską. Najbliższą łemkowską wsią był dopiero Zubrzyk nad Popradem oddalony o 14 km od Białej Wody. Oddalenie to spowodowało, iż z czasem Rusini szlachtowscy różnili się od swych braci ze wschodu. W ich kulturę wdzierały się wpływy zarówno polskie, jak i węgierskie czy słowackie. Mimo to Rusini do końca (1947) zachowali swą odrębność narodowościową i religijną. Sami siebie określali „Rusnakami”. Tak jak dzisiaj potomkowie ich braci zza góry – ze Słowacji.
Rusnacy z okolic Szlachtowej zajmowali się pasterstwem. Na halach pasły się woły i owce, stały liczne bacówki. Dziś też stoją i owce można spotkać, ale pasterze już nie ci sami. To górale z Podhala. Inna też jest technika wypasu. Rusnacy nie tworzyli spółek i nie spędzali owiec w wielkie stada nadzorowane przez jednego bacę. Każdy gospodarz wypasał własne stadko, a na noc spędzał je do własnej szopy. Rozdrobnienie polan do wypasów oraz szałasów i szop pasterskich było więc olbrzymie…
Innym godnym wspomnienia zajęciem szlachtowskich Rusinów było druciarstwo. Trudnili się nim w szczególności mieszkańcy Białej Wody. Oprócz naprawiania glinianych garnków (z czym nam się dziś druciarstwo najmocniej chyba kojarzy) druciarze wytwarzali pułapki na myszy, tarki, foremki do ciast, siatki do młynków oraz szereg innych drobnych narzędzi niezbędnych w gospodarstwie. Druciarze ze Szlachtowskiej Rusi wędrowali ze swym fachem w dalekie strony – docierali na Śląsk, do centralnej Polski, a także na Sokalszczyznę. Umierają już prawdopodobnie ostatni mieszkańcy pamiętający jeszcze jak „druciarz chodził”…
Oprócz tych najbardziej charakterystycznych zajęć warto wspomnieć jeszcze o drwalach z Czarnej Wody, którzy zatrudnieni u polskich panów pracowali przy wyrębie lasu; o warsztatach tkackich, które pracowały pełną parą w okresie zimy, w prawie każdej bogatszej chałupie… może też o wszelkich zbieraczach runa leśnego i poszukiwaczach skarbów ukrytych ponoć w pienińskich skałach… no i o zbójach, którzy szczególnie upodobali sobie ruskie wsie, by co jakiś czas schodzić z beskidzkich gór po „zaopatrzenie”…
Ruś Szlachtowska posiadała dwie cerkwie – w Szlachtowej i Jaworkach. Przetrwały do dziś jako nieliczne pamiątki dawnych czasów. Są dziś pomnikami, ostojami pamięci o dawnych mieszkańcach doliny Grajcarka…
Początek końca…
Rusnacy żyli tu w miarę spokojnie (obok Polaków i Żydów) do wybuchu drugiej wojny światowej. Wraz z zajęciem Polski przez niemieckich okupantów Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) rozpoczęła współpracę z Niemcami, licząc że ci pozwolą im utworzyć wolne państwo ukraińskie od Pienin po Morze Czarne. Niemcy wykorzystywali więc „sprzymierzeńców” do kontroli nad okupowanym terytorium nadając im liczne przywileje i prawa, między innymi obsadzając ludźmi związanymi z OUN wiejską admistrację na Łemkowszczyźnie. Ukraińscy działacze doprowadzili też do wymiany ksieży o orientacji staroruskiej na ukraińską. Rusnacy w większości się nie sprzeciwiali takiemu obrotowi spraw, gdyż w zamian otrzymywali zwolnienie z licznych obowiązków wobec okupanta. Ewentualny sprzeciw mógł z resztą pociągnąć za sobą represje, jak choćby wywózka na roboty do Niemiec. Nieliczni „starorusini” i Polacy z tego terenu zmuszeni więc byli kryć się w lasach i zasilać oddziały partyzantki polskiej. Wsie Rusi Szlachtowskiej stały się więc bazą zaopatrzeniową dla jednych i drugich. Wśród Rusinów i Polaków zamieszkujących okolicę zaczęła szerzyć się coraz większa nieufność, podsycana dodatkowo propagandą OUN. Dochodziło do incydentów. Koniec drugiej wojny światowej nie przyniósł w te strony pokoju. Był wręcz kulminacją całego zła jakie niosą ze sobą wojny. W imię pokoju i pozornie pokojowymi i cywilizowanymi metodami rozpoczęto eksterminację Łemków i wszyskich ruskich narodów zamieszkujących południowo-wschodnią Polskę.
Przesiedlenia
W 1945 rozpoczęły się przesiedlenia „dobrowolne”, będące wynikiem szeroko zakrojonej propagandy. Prawie cała ludność ruska zamieszkująca Ruś Szlachtowską (i całą Łemkowszczyznę) zwiedziona obietnicami nowego raju z sowieckim związku opowiedziała się za wyjazdem. Rodziny mogły zabrać ze sobą dobytek o masie do 2 ton. Rodzime wsie opuszczano z wielką radością, niszcząc to co pozostawało (piece i kuchnie), aby nie zostawiać Polakom zbyt wiele. Sielki nastrój wyjazdu do ziemi obiecanej minął już podczas załadunku do pociągów – dobytek pojechał innym pociągiem niż ludzie, a ich drogi już się nie spotkały. Ruskie wsie opustoszały, zaczęli zajmować je nowi osiedleńcy, powracający z robót w Niemczech Łemkowie i Polacy. Nie minął rok od „dobrowolnej” wywózki, a pierwsze rodziny zaczęły wracać z Ukrainy z pustymi rękami. Nieraz okazywało się, że ich domostwa są już zajęte. Dochodziło do zatargów. Dalsza propaganda namawiająca do wyjazdów do ZSRR przestawała mieć sens. Polacy natomiast niechętnie osiedlali się w opustoszałych wsiach w obawie przed działającą tu ukraińską partyzantką. A UPA pozwalała sobie na coraz więcej, rabując i nękając również ludność Jaworek i Szlachtowej (1947r.). Opracowana w 1947 r. Akcja Wisła miała na celu likwidację nacjonalistycznego podziemia ukraińskiego przez likwidację bazy zaopatrzeniowej i rekrutacyjnej, jaką stanowiły dla UPA tereny całej południowo-wschodniej Polski, w tym Łemkowszczyzna z Rusią Szlachtowską.
W wyniku akcji „Wisła” przesiedlono na ziemie odzyskane (na północy i zachodzie Polski) prawie wszystkich Łemków. Wraz z wysiedleniami postępowała likwidacja zabudowań opuszczonych wsi, aby nie stanowiły one schronienia dla partyzantów. Oddziały UPA uległy rozproszeniu. Na puste tereny Rusi Szlachtowskiej zaczęła napływać ludność z Podhala i Spiszu. Zasiedlono Szlachtową i Jaworki. Parafie greckokatolickie stały się rzymskokatolickie. „Oczyszczono” Polskę z „niepotrzebnych” mniejszości narodowych, nastał „upragniony pokój”.
Ruś Szlachtowska dzisiaj
Dziś nie ma Czarnej Wody, Białej Wody, nie ma też przysiółka Zaskalskie w Jaworkach. Nazwy te jednak przetrwały jako nazwy ulic dość mocno rozbudowanych już Jaworek. Ulica Czarna Woda pokryta jest dziś asfaltową nawierzchnią, uzbrojona w wodociąg i kanalizację, wyposażona w chodnik z kostki. Nowoczesność! Pełno tu nowych domów oferujących kwatery noclegowe. Śladów historii prawie nie widać. Jedynie stare kapliczki coś szepczą o dawnych czasach. Gdzieniegdzie na polach widać charakterystyczne tarasy – ślady dawnej kultury rolnej Rusnaków. Zaskalskie to ulica prowadząca do stacji narciarskiej. Nawet latem wyciąg tu pracuje zawożąc leniwych turystów ponad osławiony wąwóz Homole. Za stacją nie ma już nic. Tylko pastwiska, na których wypasają swoje owce górale z Podhala. No i coraz więcej tarasów na zboczach hal. Gdy pastwiska się kończą, a droga dochodzi do lasu, rozpoczyna się rezerwat przyrody „Zaskalskie-Bonarówka”. Nie jest udostępniany turystom. Biała Woda to drugie po wąwozie Homole miejsce najczęściej odwiedzane przez turystów w tych stronach. Najpierw jako ulica Jaworek wiedzie wśród domów oferujących noclegi, pensjonatów i domków letniskowych. Po drodze słynna „Muzyczna Owczarnia”, spalinowa ciuchcia dowożąca leniuchów do rezerwatu, kilka barów… Bo dzisiejsza Biała Woda to również rezerwat przyrody. Wsi już nie ma. Pozostały dwie kapliczki, dwa samotne krzyże wołoskie, a dalej tylko pastwiska, kilka bacówek i owce z Podhala.
Galeria
Lipiec 2013 r.
zobacz też:
Cerkiew w Szlachtowej
Cerkiew w Jaworkach
Bibliografia:
-
Anna Ostrowińska, „Ruś Szlachtowska”, Magury’86 wyd. SKPB Warszawa, Warszawa 1986
-
http://www.szlachtowa.pl/ tekst pt. „Wędrując po Rusi Szlachtowskiej…”
-
Jan Gajur, „Słońce Zachodzi nad Łemkowszczyzną”, wyd.Arete II, Krosno 2006